czwartek, 30 maja 2013

[15] "A co jeśli nie jestem osobą za którą mnie masz?"

Rozdział 15 „A co jeśli nie jestem osobą za którą mnie masz?”
            Nadeszła pora występu Justina, a ja z całych sił starałam się nie rozpłakać. Słowa Seleny mocno mnie dotknęły, choć sama nie potrafiłam zrozumieć dlaczego. Nie miałam pewności czy nie kłamała, mogła to przecież powiedzieć z czystej złośliwości, ale to nie miałoby sensu. Byłam tylko koleżanką Biebera, nie zagrażałam jej pozycji i nawet tego nie chciałam. Po za tym, nawet jeśli byłaby to prawda, nie powinnam się tym tak przejmować. Nie mogłam przecież pozwolić sobie na zbytnią bliskość, więc wylądowanie z nim w łóżku mi nie groziło. Chłopaka na tym polu czekało wielkie rozczarowanie. Powinnam być wręcz zadowolona, że gdy nie osiągnie celu, da mi spokój i nic już nie będzie zagrażać mojej tajemnicy i nowemu życiu. Nie czułam jednak nic prócz zawodu i zrezygnowania.
Through the sorrow and the fights
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
            Słowa piosenki przebiły się przez ból w moich myślach i pomogły mi się trochę otrząsnąć. Ciemnowłosy siedział przy fortepianie i grał, a z jego ust wydobywał się nieziemski głos, który sprawiał, że lody w moim sercu stopniowo topniały.
For you, oh, I would walk a thousand miles
To be in your arms holding my heart
            Jego słowa brzmiały jak obietnica, choć nawet nie były skierowane bezpośrednio do mnie. Powiedzcie, że zwariowałam, ale miałam wrażenie, że szatyn przejeżdża wzrokiem po zgromadzonych w poszukiwaniu czegoś, czego mu brakowało.
Oh I, oh I, I love you
And everything's gonna be alright
Be alright
            Śpiewał, patrząc w moją stronę, choć szansa, że widział mnie z tej odległości i w ogóle mnie zauważył była naprawdę nikła. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana, nagle żałując, że upierałam się przy miejscu z dala od sceny. Miałam ochotę wygarnąć mu wszystkie żale, które we mnie siedziały, a jednocześnie mocno przytulić i nigdy nie pozwolić mu odejść.
You know that I care for you, I'll always be there for you
I promise I'll just stay right here
I know that you want me to, baby we can make it through
Anything, cause everything's gonna be alright
Be alright
Czułam, że piosenka dobiega końca, a chłopak przeniósł spojrzenie na coś znajdującego się na scenie. Nie chciałam, żeby ta chwila się kończyła, ponieważ ta niezwykła piosenka i jej piękne słowa uspokajały mnie i moje zdruzgotane serce. Wiedziałam, że gdy to się skończy powróci cierpienie i brutalna rzeczywistość, która stała się nieznośna dzięki pewnej długonogiej i nieziemsko pięknej brunetce.
Through the sorrow and the fights
Don't you worry, cause everything's gonna be alright
Utwór się zakończył, a Justin porozmawiał chwilę z kimś na scenie, podziękował publiczności i po chwili zniknął za kulisami. Niedługo po tym koncert dobiegł końca, a ja skierowałam się do bocznego wyjścia, gdzie czekała na mnie limuzyna. Nie lubiłam tego typu luksusów, ale nie chciałam robić problemów, więc zgadzałam się na wszystko, co mi tu zaoferowano.
Dotarłam do hotelu, w którym odbywała się impreza, a przed wejściem czekała już na mnie Elysandra, która od razu porwała mnie do garderoby i dobrała się do moich biednych włosów. Cierpliwie jednak znosiłam wszystko, co tylko przyszło jej do głowy. Czułam już zmęczenie, a wiedziałam, że jeszcze wiele przede mną. To będzie długa noc.
Nieoczekiwanie, prócz ogarniającej mnie senności, zauważyłam, że nie było we mnie już żadnych innych emocji. Złość, rozczarowanie czy nawet zachwyt piosenką znikło bezpowrotnie, a mnie wszystko stało się obojętne.
- Jak podobał ci się występ? – zagaiła ciemnoskóra, układając moje niesforne włosy. – Justin, był najlepszy, nie sądzisz?
- Powinnaś zapytać kogoś, kto patrzy na to bardziej obiektywnie – odpowiedziałam wymijająco, starając się brzmieć lekko i w miarę pogodnie.
- W sumie racja. Zawsze wkładamy w to mnóstwo pracy i staramy się, żeby było idealnie. Mam tylko nadzieję, że ci się podobało – wyznała, pociągając mnie szczotką za kołtun.
- Ałć – syknęłam, a dziewczyna posłała mi przepraszający uśmiech. – Oczywiście, było fantastycznie – zapewniłam, krzywiąc się z bólu, który zadawała mojej głowie. Cierpliwie jednak na nic się nie skarżyłam. Pół godziny później byłyśmy uczesane, umalowane i wyszykowane. Stanęłam przed lustrem przeglądając się z nieufnością w oczach i okręcając się wokół własnej osi.
- Wow, wyglądasz niesamowicie – przyznała z uznaniem moja towarzyszka.
- Dziękuję, ale nie przesadzajmy. Po za tym ty też nie masz powodu do narzekań – przypomniałam jej, wskazując na jej odbicie w lustrze. Wyglądała prześlicznie, podkreślając swoje atuty dopasowaną sukienką, odsłaniającą plecy. Wiedziała jak dobrze się prezentować, ale nie była w tym nachalna. Miała idealne wyczucie stylu i muszę przyznać, że mimo cierpień, mój kok prezentował się niczego sobie. Czarnowłosa wzięła mnie pod ramię i razem wymaszerowałyśmy w stronę sali balowej. Pierwszy raz od miesięcy miałam ochotę po prostu się upić.
* * * *
            Oczami Justina…
            Rozmawiałem z Seleną, gdy w drzwiach sali zauważyłem Amandę wraz z jedną z tancerek. Tej drugiej prawie nie zauważyłem, gdyż w tym momencie dosłownie wszystko przyćmiła uroda mojej przyjaciółki. Zabrakło mi słów, żeby opisać to jak prezentowała się w moich oczach.
- Przepraszam cię na chwilę – rzuciłem do Gomez i szybko ją wyminąłem. Im bliżej byłem, tym bardziej oszałamiała mnie atrakcyjność niebieskookiej. W końcu i ona mnie dostrzegła, ale szybko odwróciła wzrok i szepnęła coś do swojej towarzyszki, która pokiwała głową i odeszła w nieznanym kierunku. – Cześć, jak się bawisz? – wyrzuciłem szybko, gdy znalazłem się już wystarczająco blisko. Czułem jak serce mi łomocze, a język się pląta.
- Świetnie. Gratuluję udanego występu – powiedziała, jednak jej głos wydawał się wyprany z wszelkich emocji. Skłamałbym mówiąc, że mnie to nie zaniepokoiło.
- Dzięki, co myślisz o nowej piosence? Zastanawiałem się czy umieścić ją na kolejnej płycie – oznajmiłem, nie mogąc oderwać od niej oczu. Ona jednakże uporczywie unikała mojego spojrzenia.
- Jest genialna, z pewnością zasługuje na miejsce na płycie – stwierdziła, ciągle na mnie nie patrząc, wręcz natarczywie rozglądając się dookoła, jakby szukała jakiegoś powodu, dla którego mogłaby uciec.
- Amy! Mogłem spodziewać się, że też tu będziesz – usłyszałem nagle i odwróciłem głowę. Za moimi plecami znajdował się ten sam chłopak, który zagadywał ją przed koncertem i którego obecności nie mogłem wytrzymać już wtedy. Przecież on pożerał ją wzrokiem!
- Cóż, widać los postanowił ponownie skrzyżować nasze drogi – odparła ciemnowłosa, na co niemal się zakrztusiłem. Uśmiechnęła się przy tym zalotnie, a ja czułem jak złość wypełnia każdą komórkę mojego ciała. Jeszcze sekunda i znokautowałbym tego cwaniaczka. – Przejdziemy się? – zaproponowała, ale niestety słowa te nie były skierowane do mojej osoby. Spojrzałem z wrogością na bruneta, który nawet mnie nie zauważył, gdyż wolał szczerzyć się i ślinić na widok ciemnowłosej, która zdawała się tego nie zauważać.
- Z przyjemnością – wyrzucił od razu i biorąc ją pod ramię, odszedł w nieznanym kierunku, a ja zostałem sam jak palec, przepełniony ochotą rozwalenia wszystkiego dookoła.
- Twoja ukochana wystawiła cię dla jakiegoś dzieciaczka? – mruknęła mi do ucha Selena, która nie wiadomo kiedy zjawiła się obok. Jeszcze tego mi brakowało, żeby dogryzała mi cały wieczór z powodu tej żenującej sytuacji.
- To tylko moja przyjaciółka i może robić wszystko, na co tylko ma ochotę – wyjaśniłem nieco zbyt ostro.
- Jasne – prychnęła. – Kolejna cię zostawi, a ty będziesz miesiącami wypłakiwać się na moim ramieniu.
- Kiedy stałaś się taką suką? – warknąłem, zupełnie nad sobą nie panując. Zobaczyłem szok, a po chwili ból wymalowany na twarzy ciemnookiej i od razu pożałowałem swoich słów. Może i byłem zły, a ona mnie zirytowała, ale nie powinienem był tego mówić. Szkoda, że czasem nie pomyślę zanim coś powiem.
            Prawda była taka, że bardzo ceniłem sobie Selenę jako przyjaciółkę. Pomogła mi się podnieść po tym, jak Cherry uciekła. Wysłuchiwała moich żalów i pretensji do całego świata, zawsze była gotowa do pomocy i umiejętnie mnie pocieszała. Gdyby nie ona, pewnie do tej pory byłbym załamany i co dzień upijał się do nieprzytomności. Problem był taki, że ona w pewnym momencie zaczęła chcieć czegoś więcej niż przyjaźni. Myślała, że wyleczy mnie z uczucia do Cherry i zajmie jej miejsce. I kto wie, może by jej się udało, gdyby nie pojawiła się Amanda ze swoim onieśmielającym uśmiechem. I tutaj kolejny problem. Amy również nie dawała mi szans na więcej niż koleżeństwo. Czujecie tą ironie losu? To błędne koło doprowadzało mnie do szału. Bóg miał widać świetne poczucie humoru. Szkoda tylko, że czarne.
- Przepraszam – wyrzuciłem w końcu. – Naprawdę mi przykro – wyznałem ze skruchą i delikatnie ją przytuliłem. Nie opierała się. Zawsze mi wybaczała, chociaż byłem strasznym dupkiem.
            W tym właśnie momencie zobaczyłem, że z drugiego końca pomieszczenia stoi Amanda z lampką jak mniemam wina i przypatruje mi się z nieodgadnioną miną. Gdy zauważyła, że na nią patrzę, natychmiast się odwróciła i szybko odeszła. Świetnie, kuźwa, po prostu świetnie. […]
            Przez następną godzinę usiłowałem z nią porozmawiać, ale jakby zapadła się pod ziemię. Być może poszukiwania byłyby dużo łatwiejsze, gdyby co chwilę ktoś mi nie przeszkadzał. Praktycznie co minutę podchodziły do mnie przeróżne osoby, gratulując występu, zagadując o błahostkach i wypytując o najmniej istotne dla mnie w tym momencie sprawy. Starałam się być grzeczny i uprzejmy, ale coraz bardziej się niecierpliwiłem. Byłem zdenerwowany myślą, że nie mam pojęcia gdzie ona jest i co teraz robi. W dodatku nie ufałem temu knypkowi, który za nią latał przez cały wieczór. Musiałam otwarcie przyznać, że już po raz kolejny zwyczajnie zżerała mnie zazdrość.
            W końcu zauważyłem ją na parkiecie. Tańczyła z tym samym gościem, który wtedy ją ode mnie odciągnął. Czułem jak wzbiera we mnie gniew, więc wziąłem głęboki wdech i policzyłem w głowie do dziesięciu. Musiałem coś zrobić, ale wiedziałem, że nie mogę po prostu podejść i jej od niego zabrać. Wtedy dostrzegłem moją koleżankę z ekipy. Pewnie do niej podszedłem i uśmiechnąłem się niewinnie.
- Hej, mogłabyś coś dla mnie zrobić? – spytałem, starając się brzmieć przekonująco.
- Zależy co – odparła, przyglądając mi się nieufnie.
- Odbiłabyś tamtego gościa od Amandy? – zapytałem, wskazując znielubionego przeze mnie bruneta.
- Mm, takie ciacho to nie ma sprawy – wymruczała i od razu podążyła we wskazanym kierunku, a ja przepychałem się zaraz za nią. Byłem wdzięczny, że wykonała moja prośbę, ale nie pocieszyła mnie faktem, że i ona uważa tego chłopaka za atrakcyjnego. Zaczekałem chwilę, aż przejmie w tańcu ciemnowłosego, a kilkanaście sekund później, podszedłem do Amy i obróciłem ją łagodnie w moją stronę.
- Zatańczymy? – spytałem nonszalancko, udając, że nie zauważyłem jej wcześniejszego zachowania i że nie mam żadnego problemu z jej nowym znajomym. Dziewczyna była wyraźnie zaskoczona, ale pokiwała głową i położyła mi ręce na ramionach. Objąłem ją delikatnie w talii, starając się nie wprawiać jej w zakłopotanie. Wciąż jednak unikała mojego spojrzenia, a na jej ustach nie było cienia uśmiechu. - Dobra, powiesz wreszcie co się stało? – zapytałem, nie wytrzymując napięcia. Pokręciła głową. Nie cierpiałem takiego zachowania. Ewidentnie była zła i obrażona, ale jak chcesz wyjaśnić co jest nie tak i to naprawić to albo nie powie o co chodzi, albo udaje, że nic się nie stało. – Nie udawaj, widzę, że coś cię gnębi – dodałam, gdy uparcie milczała. Wtedy po raz pierwszy od koncertu na mnie spojrzała. Jej oczy często wydawały mi się nieodgadnione, wręcz nienaturalnie niezmienne, z wyjątkiem momentów, w których płakała. Teraz po raz pierwszy ujrzałem w nich ogromne cierpienie i serce od razu boleśnie mnie zakuło. Chciałem się dowiedzieć, co ją tak zraniło i od razu pomyślałem o tym chłoptasiu, ale prawda była taka, że to mnie unikała, a nie jego.
- Dlaczego mnie tu zabrałeś? – spytała. – I nie mówię o bankiecie, tylko ogólnie. Dlaczego chciałeś, żebym tu z tobą przyleciała? – dodała, tytułem wyjaśnienia, zanim zdążyłem się odezwać. Zamiast odpowiedzieć, spojrzałem na zegarek tkwiący na mojej ręce. Za piętnaście dwunasta. Kwadrans, tylko tyle zostało mi czasu, żeby uczynić ten rok lepszym. Odsunąłem się krok do tyłu, powodując tym samym, że dziewczyna mnie puściła. Szybko chwyciłem ją za rękę i zacząłem ciągnąć do wyjścia z sali.
            Działałem pod wpływem impulsu, ale czułem, że to właśnie muszę teraz zrobić. Dotarłem pod windy, po drodze biorąc z szatni nasze kurtki, i wsiadłem do jednej, która akurat była na naszym piętrze. Wcisnąłem guzik odpowiadający najwyższemu piętru w budynku i wziąłem głęboki wdech. Dostrzegłem zdezorientowaną minę ciemnowłosej dziewczyny. Widziałem, że próbowała trzymać język za zębami, ale w końcu nie wytrzymała i spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Gdzie idziemy?
- Zobaczysz – odparłem tajemniczo, gdy drzwi windy się rozsunęły. Rozejrzałem się po korytarzu, ale było pusto. Wszyscy bawili się na dole. Ponownie chwyciłem rękę Amy i pociągnąłem ją do schodów. Szarpnąłem za kraty stojące nam na drodze, a one posłusznie się otworzyły. Kilka stopni i byliśmy pod drzwiami. Zauważyłem, że niebieskooka wygląda na coraz bardziej zagubioną. Pociągnąłem za klamkę i nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Drzwi się otworzyły, a ja pewnie wkroczyłem na zewnątrz. W ten oto sposób znaleźliśmy się na dachu drapacza chmur, skąd rozprzestrzeniał się przepiękny widok na całe miasto. Przyciągnąłem brunetkę bliżej siebie, a ona niepewnie postawiła kilka kroków, jakby bojąc się, że zaraz zapadnie się pod ziemię. – Podoba ci się?
            W odpowiedzi, oniemiała, pokiwała jedynie głową. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – wymamrotała po chwili, otrząsając się z zachwytu.
- Tutaj możemy spokojnie porozmawiać – wyjaśniłem.
- Myślałam, że chciałeś tańczyć – odparła, przenosząc wzrok na mnie. Otoczyła ramiona dłońmi, drżąc z zimna. Podszedłem do niej i pomogłem jej ubrać płaszcz. Sam narzuciłem na siebie swoją kurtkę. Do głowy wpadł mi kolejny pomysł. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem na środek dachu.
- Kto powiedział, że nie możemy tu tego zrobić? – zapytałem, uśmiechając się zadziornie.
- Nie ma muzyki – powiedziała.
- Nie widzę problemu – mruknąłem, wyciągając z kieszeni swojego blackberry i szukając odpowiedniej piosenki. Gdy w końcu znalazłem to, czego szukałem, położyłem telefon obok drzwi i pociągnąłem Amy na sam środek dachu.
            W tle rozbrzmiewały pierwsze takty melodii, a ja przyciągnąłem oszołomioną dziewczynę bliżej siebie i otoczyłem jej talię rękami. Patrzyła na mnie tymi wielkimi niebieskimi tęczówkami z niedowierzaniem, ale po chwili wahania położyła dłonie na moich ramionach i delikatnie się uśmiechnęła.
- Nie miałem nawet okazji powiedzieć ci, jak pięknie dziś wyglądasz – powiedziałem cicho, kołysząc naszymi ciałami w rytm melodii. Ciemnowłosa spuściła wzrok i jestem pewny, że się zarumieniła, choć ciemność panująca wokół starannie to ukryła. Uśmiechnąłem się, nie odrywając od niej spojrzenia. Gdy piosenka dotarła do refrenu, zacząłem śpiewać razem z wokalistą.
'Cause even the stars they burn
Some even fall to the earth
We got a lot to learn
God knows we're worth it
No I won't give up
            Jasnooka podniosła wzrok i patrzyła na mnie oczarowana. Przez te kilka minut miałem wrażenie, że mogę zajrzeć w głąb jej duszy i odkryć wszystkie tajemnice, które w sobie kryła. Atmosfera wokół nas była naprawdę magiczna.
And in the end, you're still my friend at least we didn't tend
for us to work we didn't break, we didn't burn
            Spojrzałem niebo i ujrzałem rozgwieżdżone niebo. Brunetka zrobiła to samo i wtedy przed naszymi oczami przemknęła spadająca gwiazda. Pomyślałem, że chciałbym, aby ta chwila nigdy się nie kończyła. Było wręcz idealnie, jak w bajce.
I had to learn what I got, and what I'm not
And who I am
            Ponownie spojrzeliśmy sobie w oczy. Przepełniały mnie same pozytywne uczucia, w brzuchu latało mi co najmniej stado motyli, a serce biło nienaturalnie szybko. Nie mogłem przestać się uśmiechać. Od dawna nie byłem tak szczęśliwy, dlatego próbowałem sobie wmówić, że to, co widzę w oczach mojej towarzyszki to wcale nie strach. Bo czego miałaby się bać? Nigdy bym jej nie skrzywdził.
I won't give up on us
Even if the skies get rough
I'm giving you all my love
I'm still looking up
I'm still looking up
            Wziąłem głęboki wdech i jeszcze trochę pomniejszyłem odległość między nami. Dziewczyna, jakby przeczuwając jakie są moje zamiary, wspięła się na palce i pocałowała mnie w policzek. Przekręciłem delikatnie głowę, tak, że zahaczyła o kącik moich ust. Sekundę później się we mnie wtuliła i chciałbym móc się tym cieszyć, ale wiedziałem, że zrobiła to tylko po to, żebym jej nie pocałował.
            Ciągle nie potrafiłem jej zrozumieć. Gdyby nic do mnie nie czuła, nie pozwoliłaby mi na to wszystko. Prawdopodobnie nawet by tu ze mną nie przyjechała. Mimo to, nie pozwalała mi się zbliżyć. Zastanawiałem się jakie sekrety kryła jej przeszłość.
            Piosenka dobiegła końca, a ja nie chętnie się odsunąłem od siebie mojego anioła. Czas wreszcie poważnie porozmawiać. Wiedziałem, że coś się stało i musiałem dowiedzieć się co. Podszedłem do telefonu, ciągnąc za sobą Amy. Usiadłem na stopniach przy wyjściu i poklepałem miejsce obok siebie.
- Jak się przez ciebie rozchoruję to zażądam odszkodowania – mruknęła, uśmiechając się lekko.
- Z przyjemnością się wtedy tobą zaopiekuję – odparłem, poruszając brwiami i przypominając sobie jej ostatnie przeziębienie. W końcu usiadła obok i spojrzała w górę, na błyszczące gwiazdy. – Powiesz mi teraz co się stało? Tylko szczerze – poprosiłem, patrząc na nią kątem oka.
- Tylko, jeśli ty szczerze wyjaśnisz mi dlaczego mnie tutaj zabrałeś – odparła na jednym wdechu, ciągle patrząc w niebo. Przygryzłem wargę. Oczekiwałem od niej prawdy, więc sam też powinienem być uczciwy. Moje serce zaczęło bić znacznie szybciej niż powinno. Wziąłem głęboki wdech i poczułem jak lodowate powietrze rozchodzi się w moich płucach. Powinniśmy się pospieszyć, jeśli rzeczywiście nie chcemy się przeziębić.
- Bo chciałem mieć cię przy sobie – wyszeptałem po dłuższej chwili. Sam się zdziwiłem, że udało mi się to z siebie wyrzucić. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, ale wyglądała na bardziej wystraszoną niż zaskoczoną. Zapadła cisza, która była dla mnie udręką i zdawała się trwać wiecznie.
- Czego ode mnie oczekujesz? – zapytała i tym razem, to ja osłupiałem. Zdałem sobie sprawę, że sam nie znam odpowiedzi na to pytanie. Czułem jedynie potrzebę posiadania jej przy swoim boku przez cały czas. To było egoistyczne z mojej strony, ale taka była prawda. – Przecież masz Selenę – dodała, widząc, że nie doczeka się odpowiedzi.
- To tylko przyjaciółka – wyjaśniłem szybko.
- Ze wszystkimi przyjaciółkami sypiasz? – spytała tak oschle, że aż przeszły mnie ciarki.
- Słucham? Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? – wykrztusiłem, oszołomiony. Odwróciła głowę, żebym nie mógł spojrzeć jej w oczy. Nie odpowiedziała. Zacząłem to wszystko analizować. Kto mógł choćby zasugerować jej coś tak okropnego? – Czekaj, Selena ci coś nagadała? – wycedziłem przez zęby. Ciśnienie naprawdę mi podskoczyło. Brunetka gwałtownie obróciła się w moją stronę. Trafiłem. – Nie wiem, jakich kłamstw ci nagadała, ale uwierz mi, nigdy nie oczekiwałem od ciebie, więcej niż możesz mi dać. I nie spałem z nią – wytłumaczyłem. Niebieskooka ciągle milczała, skubiąc kraniec swojego płaszcza. – Przyznam, że nie zawsze byłem aniołkiem i kilka razy zachowałem się źle wobec dziewczyny, ale zmieniłem się. Nigdy nie chciałem cię zranić ani w żaden sposób wykorzystać – dodałem cicho, bawiąc się palcami. Czułem, że sytuacja jest niezręczna, ale chciałem, żeby wszystko było jasne.
- Mówiłam ci, że nie mogę być więcej niż przyjaciółką – wymamrotała. – A ty ciągle robisz te wszystkie rzeczy, które mają mnie w tobie rozkochać.
            Chyba pierwszy raz w ciągu naszej znajomość, Amanda była tak bezpośrednia. Każda kolejna wypowiedź wprawiała mnie w zakłopotanie i sprawiała, że zapomniałem jak się używa języka.
- Bo widzę, że problemem nie są twoje uczucia, tylko coś innego, czego nie mogę rozgryźć. Mówisz, że nie możemy stać się kimś więcej niż przyjaciółmi, ale nie wyjaśniasz dlaczego, więc sam staram się to odkryć – wytłumaczyłem dobitnie, przyglądając się jej pełnym, kuszącym ustom.
- To skomplikowane – odpowiedziała niepewnie i zamilkła. Ewidentnie bała się mi coś wyjawić, a ja kombinowałem jak ją ośmielić i to z niej wydobyć.
- Amy, - zacząłem – nie interesuję mnie twoja przeszłość. Cokolwiek się zdarzyło, nie dbam o to. Ważne jest to, co teraz, a ja nie będę cię obwiniać za coś, co stało się zanim się poznaliśmy.
            Spojrzała mi w oczy, a ja dostrzegłem, że jej opór słabnie i za moment się złamie.
- A co jeśli nie jestem osobą za którą mnie masz? Co jeśli okaże się, że tak naprawdę w ogóle mnie nie znasz? – zadawała pytania, patrząc na mnie z bólem w oczach. Serce mi pękało i marzyłem tylko o tym, żeby mi zaufała.
- Bez względu na to, co powiesz, będę tu z tobą i cię nie zostawię – zapewniłem ją i posłałem jej pokrzepiający uśmiech.
- Ja…
            W tym momencie rozległ się głośny huk, a na niebie rozbłysły setki kolorowych światełek.
            Wbiła północ, a stary rok właśnie dobiegł końca.
* * * * 
Przepraszam. Wiem, jak długo czekaliście, ale ja ciągle nie mam komputera, do tego doszła wycieczka szkolna, wyjazd do rodziny, nauka, brak weny, a na końcu odcięli mi internet. Cały wszechświat przeciwko mnie i mojej twórczości :D W ramach wynagrodzenia, macie najdłuższy rozdział w całej historii tego opowiadania (jest prawie taki jak 2 normalne). No i dzieję się. Jest mój ulubiony moment, na który tyle czekałam i z którym miałam tyle problemów. Moje ulubione piosenki też się załapały. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Następny postaram się dodać w ten weekend albo następny. Mam masę nauki i pracy, więc nic nie obiecuję, ale zrobię, co w mojej mocy, żeby Was zadowolić :) 
Klikajcie w linki dodane w rozdziale ;P 
Pozdrawiam ;** 

8 komentarzy:

  1. Boskie :) szkoda ze sie nie pocalowali ..

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, nawet nie wiesz ile na niego czekałam! Jednak się cieszę, że w końcu jest. Proszę, dodaj w ten weekend :3 No, a tak poza tym, to świetny :D Ja w przeciwieństwie do innych, zamiast czekać na pocałunek Amandy i Justina, czekam aż ona wszystkim wyjawi (bądź nie) kim jest i jak zareagują; czy Justin jej wybaczy, chociaż, szczerze mówiąc to ona powinna wybaczać jemu tamto wszystko. No nic, to tyle w temacie. Czekam na kolejny ;3 /xoxo, A.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i wreszcie jest! Czekam aż wszystko wyjdzie na jaw :)
    Dodaj w ten weekend :D:D
    Pozdrawiam
    zuzia119

    OdpowiedzUsuń
  4. Piosenki są piękne. Ściągam je sobie zaraz na telefon. Oczywiście oprócz tej Justina, bo już ją mam :). A co do rozdziału, to można się rozpłynąć, taki jest słodki :D. Ale nie myśl, że Cię krytykuję czy coś, bo bardzo mi się podoba. Miła odmiana po ich ciągłych kłótniach. Poza tym miałam nadzieję, że w końcu Cherry wyjawi mu prawdę, a tu znowu nic. Trudno, czekamy dalej :).
    Patiiiii

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne było
    ~ Gardena i Lama, Twoje najlepsze przyjóciałki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Już myślałam, że ona mu powie kim jest! Nie podoba mi się ten typ, który się kręci obok niej! Stanowczo mówię NIE!
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! ;D
    Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha :D mówiłam, że dodam komentarz jeszcze przed Twoim nowym rozdziałem ^^ a propos rozdziału to chyba nie zaskoczę stwierdzeniem, że jest GENIALNY!! :D i oczywiście przerwałaś w takim momencie, że szkoda gadać -.-' :p ale te romantyczne chwile... <3 super, super ^^ chyba najlepszy rozdział z całej 3 części (jak dotąd :p). Liczę na więcej takich rozdziałów :)
    Duuużo, duuużo weny Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Na prawdę świetny blog . Czekam nadal na nowy rozdział . I mam nadzieję,że w końcu ona mu to powie. Pozdrawiam . :D

    justin-nothing-like-us.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń