niedziela, 5 maja 2013

[13] "Przyjdź sama i nie mów nikomu."


 Rozdział 13 „Przyjdź sama i nie mów nikomu.”
            Tysiące czarnych scenariuszy przemknęło mi przez głowę. Bałam się, że któryś z nich może okazać się prawdziwy. Zwątpiłam w sens dawania Justinowi tego prezentu. A właściwie dwóch. Gdyby chodziło o płytkę, nie miałabym powodu do zmartwień, ale czułam, że chodzi o tą drugą część mojego podarunku.
- W porządku? – spytał nieco rozbawiony, ale i zaniepokojony. Nie dziwię mu się. Wyglądałam pewnie jakbym zobaczyła ducha.
- Tak, tak. Zamyśliłam się. Co mówiłeś? – udałam głupią, ale chłopak chyba wolał nie wnikać. Prawidłowo.
- Ten film jest fantastyczny. Miałem łzy w oczach jak go oglądałem. Uszczęśliwiłaś tym nie tylko mnie, ale też mnóstwo innych osób, wiesz o tym?
            Pokiwałam lekko głową.
- Zawsze wydawało mi się, że masz niezwykłą relację z fanami. Pomyślałam, że film z Beliebers i moimi wstawkami będzie całkiem fajny – wyjaśniłam, uśmiechając się pod nosem. Te dziewczyny pewnie by oszalały, wiedząc, że ich idol je zobaczył.
- Fajny to za mało powiedziane – odparł. Przez jakiś czas rozmawialiśmy o błahostkach, a później pobawiliśmy się z dzieciakami. W końcu zgłodniały, więc zrobiliśmy im kanapki. – Co robisz w sylwestra? – zapytał nagle brązowooki. Spojrzałam na niego niepewnie kątem oka.
- Nic specjalnego. Pewnie spędzę go z Andrew i Lucasem, choć ten pewno będzie chciał pójść do swojej dziewczyny – odpowiedziałam. – A ty?
- Zostałem zaproszony do Nowego Jorku – rzucił, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- No tak, jasne – parsknęłam. Niemożliwe przecież, żeby ktoś taki jak on spędził po prostu wieczór z rodziną albo przyjaciółmi. Z trudem powstrzymałam wywrócenie oczami.
- I chcę, żebyś pojechała tam ze mną – oznajmił, a ja wypuściłam trzymany w rękach talerz. Całe szczęście, że był plastikowy, więc przynajmniej się nie roztrzaskał.
- Nie mogę – wyrzuciłam przez zęby.
- Czemu?
- Bo nie.
- To nie odpowiedź – zdenerwował się. – Po za tym mi obiecałaś! – niemal wykrzyknął, a ja aż otworzyłam szerzej oczy. […]
            Powiedzcie mi jak to możliwe, że stoję teraz w kolejce do odprawy na lotnisku, a za chwilę będę w samolocie zmierzającym do Nowego Jorku i spędzę sylwestra z samym Justinem Bieberem i jego znajomymi? Bo ja nie mogę uwierzyć, że tak to się skończyło.
            Gwiazdor był najbardziej upartą na osobą na świecie! Fakt, dałam mu ten głupi kupon, który mówił, że spełnię jedną jego zachciankę, ale gdybym wiedziała, że wymyśli coś takiego, dałabym mu pluszowego renifera. Spodziewałam się, że zaprosi mnie do kina albo na jakąś imprezę, cokolwiek, ale nie podróż do Nowego Jorku! I jeszcze nie dałam rady się wywinąć. Nawet Cassie nalegała, że to dobry pomysł, choć nie zgodziła się jechać z nami. Niby nie mogła, ale ja sądzę, że to tylko głupia wymówka, żeby wpakować mnie w to bagno i zostawić samą.
            Dobrze, że chociaż wynegocjowałam własny pokój z łazienką i miejsce z dala od sceny i innych gwiazd. Nie, żebym nie chciała popatrzeć na występ Justina, po prostu nie chciałam rzucać się w oczy. Ostatnie czego mi brakowało to wylądowanie na okładkach gazet, bo zauważono mnie w towarzystwie gwiazdy. Sam Pan Gwiazda zapewnił mnie, że nic takiego nie będzie miało miejsca, a mnie pozostawało tylko mu zaufać.
- Hej, będzie fajnie – zapewnił mnie szatyn, widząc moją nietęgą minę, gdy o drugiej w nocy wsiadaliśmy na pokład samolotu.
- W to nie wątpię – mruknęłam nieprzytomnie.
- Byłaś kiedyś w NY? – spytał, ignorując moje wrogie nastawienie.
- Nie – odpowiedziałam.
- Będziesz zachwycona, zobaczysz – przekonywał mnie, a ja pokiwałam głową, chcąc jak najszybciej znaleźć się w fotelu i przespać całą podróż. […]
            Oczywiście nie zmrużyłam oka, bo po pierwsze, nie mogłam spać w kontaktach, po drugie, zżerały mnie nerwy. Za to Bieber od razu odleciał, więc przynajmniej miałam spokój. Jeszcze mi brakowało, żeby przez cały lot próbował mnie przekonywać jak to będzie fantastycznie. Nie martwiłam się przecież o to, czy będę się nudzić. Bałam się, że moje kłamstwa się wydadzą i zrujnuję sobie życie. Ale przecież nie mogę mu tego powiedzieć.
            Kusiłam los, tak ryzykując. Zdecydowanie była nienormalna. Miałam nadzieję… Właściwie to jej nie miałam. Modliłam się jedynie o przetrwanie i zagłuszałam czarne myśli głośną muzyką i jakąś durnowatą gazetą. Gdy przeczytałam wszystkie interesujące artykuły, odpaliłam tablet Justina, którego pożyczył mi na czas podróży.  Pograłam w jakieś gry, a potem mnie podkusiło i zaczęłam buszować w sieci. Wszystko byłoby super, gdybym nie trafiła na portale plotkarskie.
            „Justin Bieber spędzi sylwestra w Nowym Jorku razem z Seleną Gomez!” – głosił tytuł. Z postu wynikało, że od dawna to planowali i zamierzają wyszaleć się za cały rok. Nie wiem ile było w tym prawdy, ale jeśli rzeczywiście coś w tym jest, to po co Pan Gwiazda zabierał mnie ze sobą? Nie zamierzałam być piątym kołem u wozu.
            Zaczęliśmy podchodzić do lądowania. Szatyn się obudził i posłał w moją stronę ciepły uśmiech. Niepewnie go odwzajemniłam. Czułam jak mój żołądek wykonuje fikołka. Nie przepadałam za lataniem samolotem, a szczególnie gdy cały wyjazd tak mnie stresował.
- Jak się spało? – zapytałam, żeby zająć czymś myśli i wypełnić ciszę panującą wokół nas.
- Całkiem nieźle, a tobie?
- Nie spałam, ale nie było tak źle – mruknęłam. – Więc co będziemy robić?
- Dzisiaj pokażę ci kilka fajnych miejsc, potem ja będę miał próbę, a ty możesz mi towarzyszyć albo iść na zakupy. Jutro do południa możemy robić, co tylko będziesz chciała, ale wieczorem mam występ na Time Square, potem jest After Party, z którego zwiniemy się jak tylko będziesz chciała. A pojutrze pewnie będziemy odsypiać, pakować się i wracać – wyjaśnił, a ja starałam się przyswoić wszystkie informacje. Byłam jednak padnięta po nieprzespanej nocy i marzyłam jedynie o wygodnym łóżku i dłuższej drzemce.
- Dobra, tylko daj mi odpocząć – wymamrotałam, na co chłopak cicho się zaśmiał. No tak, on sobie pospał. […]
            Kiedy już trochę się zdrzemnęłam i odświeżyłam, Justin wyciągnął mnie na miasto. Zaczęliśmy od Central Parku, który wyglądał pięknie, cały w śniegu i świątecznej aurze. Było pusto, więc mogliśmy spokojnie pospacerować.
- Jak to jest możliwe? – szepnęłam, ciągle niedowierzając, że znalazłam się w takim miejscu i w takiej sytuacji.
- Co? – zapytał ciemnooki.
- Nic, po prostu zastanawiam się jak bardzo pokręcone może być życie – odparłam, naciągając mocniej czapkę na uszy. Było dosyć chłodno i szczerze, gdyby nie namowy mojego towarzysza, spędziłabym cały dzień pod hotelową kołdrą.
- Tak, nieraz potrafi nas zaskoczyć – rzucił.
- A nad czym ty się tak zamyśliłeś? – spytałam, przyglądając mu się z ukosa.
- Myślałem o tym, jak to jest możliwe, że ja jestem tak blisko z Cassie, twoją przyjaciółką, podczas gdy ty nawet nie poznałaś żadnego mojego przyjaciela – odpowiedział. Zrobiło mi się gorąco. Przypomniały mi się wszystkie chwilę spędzone z jednym z jego najlepszych przyjaciół, który był również bardzo bliski sercu Cherry.
Christian.
Zakuło mnie serce. Tęskniłam za nim. I za Ellie, Abbie, Caitlin i całą resztą bandy. Na co dzień starałam się ignorować to uczucie, bo wiedziałam, że dawne czasy już nigdy nie wrócą.
- Widać jakoś nie było okazji – stwierdziłam.
- Tak, ale chyba czas to zmienić – oznajmił pogodnie z chytrym uśmieszkiem na ustach. Udawałam, że ten pomysł jest mi obojętny, choć w środku strasznie panikowałam.
- Pewnie poznam kogoś dzisiaj wieczorem, ma być sporo sław – zaczęłam, obserwując jego reakcję. – Podobno ma się pojawić nawet sama Selena Gomez – dodałam, zanim zdążył coś powiedzieć. Na dźwięk nazwiska młodej gwiazdki, skrzywił się lekko i potrząsnął głową, jakby starał się odpędzić jakąś nieprzyjemną myśl.
- Tak, będzie tam mnóstwo osób – odparł wymijająco. – Ale chodziło mi o moich dawnych przyjaciół, z czasów gdy nie byłem jeszcze sławny. Powinienem ci ich kiedyś przedstawić.
- Czemu nie? Ale na razie skup się na jutrzejszym występie i tym, co teraz, a resztą będziemy się martwić jak wrócimy do Kanady – poradziłam mu, a on pokiwał głową i po raz kolejny się uśmiechnął. […]
            Po powrocie z miasta, zjedliśmy pyszny obiad w hotelowej restauracji, a ja poznałam mnóstwo osób  z ekipy Biebera. Byli naprawdę sympatyczni i weseli. Szczególnie dogadywałam się z tancerzami, którzy cały czas się śmiali i żartowali. Całe szczęście, nie spotkałam jeszcze Brauna i szczerze powiedziawszy wolałabym tego uniknąć.
- Zaraz mam próbę, chcesz iść? – zapytał Justin. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Chętnie, ale nie dziś. Jestem padnięta, chyba się zdrzemnę – odpowiedziałam i jak na zawołanie, ziewnęłam.
- Jak stara babcia – burknął.
- Hej! Ty przespałeś cały lot, a ja przez całą noc nie zmrużyłam oka! – odgryzłam się. – A i tak miałam siłę na bieganie z tobą po mieście, więc coś mi się chyba należy.
- Przecież żartowałem. Nie chcę po prostu żebyś się nudziła – wyjaśnił, nieco zakłopotany. To było urocze.
- Nie martw się, jest świetnie – zapewniłam go, na co uśmiechnął się pod nosem. – Powodzenia – dodałam na odchodnym.
            Szatyn wraz z wszystkim współpracownikami udał się na próbę, a ja wróciłam do pokoju. Zaczęłam wspominać nasz wypad do parku, który oczywiście skończył się spektakularną bitwą na śnieżki. Byłam dumna, że kilka razy udało mi się porządnie mu przywalić. Szkoda, że oberwali też niewinni przechodnie, ale musiałam przyznać, że było zabawnie. Teraz jednak ledwo żyłam. Dochodziła czwarta. Chciałam choć godzinkę się przespać, a potem… Nie miałam pojęcia. Bez Justina czułam się nieco zagubiona i nie miałam ochoty udawać się na samotne wycieczki. Chodzenie po hotelu też nie wydawało się ciekawą alternatywą.
            Przespałam się trochę, ale był to niespokojny sen. Po raz kolejny sięgnęłam po tablet i zajęłam czas grami. Nagle, na ekranie pojawiło się powiadomienie.
            Jackie Bludworth wysłała Ci prywatną wiadomość…
            Moje serce od razu przyspieszyło swój bieg, a przed oczami stanęły mi mroczki. Dobrze, że leżałam na łóżku, bo inaczej wylądowałabym na podłodze. Uspokój się, wariatko – zganiłam się. To przecież jeszcze nic nie znaczy. Tylko dlaczego Justin dał mi to dziadostwo skoro przychodziły tu jakieś prywatne informacje?
            Wiadomość znikła. Właściwie to została odczytana. Oznaczało to tyle, że to nie jedyne urządzenie, na które przychodzą mu powiadomienia. Powinnam zostawić to w spokoju, ale teraz, kiedy on już to odczytał, wiedziałam, że nie mam możliwości, żeby dowiedział się, że ja też ją przeczytałam, a byłam zbyt ciekawa i przejęta, żeby odpuścić.
            Drżącą ręką wcisnęłam „wyświetl” i zaczęłam przyswajać kolejne słowa z ekranu.
            „Hej, Justin! Słyszałam, że jesteś w NY i zostajesz na parę dni. Tak się składa, że ja i Mike też tu dotarliśmy. Może zobaczymy się po twoim występie na Time Square? Mamy kilka nowych informacji, natrafiliśmy na kilka śladów, ale byłoby lepiej gdybyśmy porozmawiali o tym twarzą w twarz.”
            Dalej nie byłam już w stanie rozróżnić poszczególnych liter, gdyż zaczęłam się trząść jak nienormalna. Jakie ślady, jakie informacje?! Niemożliwe, żeby cokolwiek znaleźli! Zbyt dobrze o to zadbałam, gdy wyjeżdżałam! Dlaczego oni nie mogli dać po prostu spokoju i pozwolić mi żyć z dala od tego wszystkiego?
            Zerwałam się na równe nogi. Wpadł mi do głowy pewien pomysł, choć był on bardzo ryzykowny. Chyba jednak nie miałam innego wyboru… Wciągnęłam na siebie spodnie oraz bluzę i czym prędzej wyszłam w poszukiwaniu jakiegoś komputera. Pracownik hotelu skierował mnie na odpowiednie piętro i już dziesięć minut później logowałam się na swoje dawne konto na Twitterze.
            Oby tylko akurat była online…
            Ciągle drżącą ręką wstukałam kilka słów w prywatnej wiadomości. Całe szczęście, że ciągle mnie obserwowała.
            „Cześć. Nie wiem, co mogłabym napisać, żeby cokolwiek wyjaśnić, ale chcę, żebyś wiedziała, że nic mi nie jest. W nowy rok będę przejazdem w Nowym Jorku, jeśli chcesz ze mną porozmawiać, będę o trzynastej w kawiarni przy południowym wyjściu Central Parku, przesyłam adres pod spodem. Przyjdź sama i nie mów nikomu. Będę wiedzieć jeśli to zrobisz i wtedy się nie pojawię. C.”
            Ledwo udało mi się wcisnąć „wyślij”. Nie miałam pojęcia dlaczego to robię, a już tym bardziej nie wiedziałam czy był to dobry pomysł, ale może jeśli przekonam ją, że nic mi nie jest, ale nie chcę wracać i powinna o mnie zapomnieć, da spokój i powstrzyma również Mike’a i Justina.
            Skąd mam wiedzieć, że to ty?”
            O mało nie spadłam z krzesła, widząc odpowiedź.
            „Zapytaj mnie o cokolwiek” – wystukałam szybko. Stukałam nerwowo palcami w blat i niecierpliwie wyczekiwałam odpowiedzi.
            „Gdzie obudziłam się po imprezie przed wyjazdem na pewną wyspę? Jaka wyspa to była i z kim tam pojechałyśmy?”
            Od kiedy moja kuzynka była taka nieufna? Po za tym sądziłam, że zapyta o coś bardziej osobistego, ewentualnie jakąś przygodę z dzieciństwa, ale już mniejsza o to.
            „Obok ławki w parku. Ja wylądowałam u Justina i myślałam, że zostałam porwana. Istria. Pojechałam z Jeydonem, a Justin z Jasmine. Pozbyliśmy się ich i wtedy przyjechałaś ty z Chrisem.”
            Miałam nadzieję, że tyle wystarczy. Naprawdę nie miałam czasu na zdawanie całego życiorysu. Musiałam wrócić do pokoju przed powrotem mojego towarzysza.
„Dobra, dlaczego chcesz się nagle spotkać?”
            Na moment mnie zatkało. Ale czego się spodziewałam? Łez radości i słów troski?
            „Słyszałam, że mnie szukacie. Nie chcę, żebyście tracili swój czas. Umowa jest taka, że wyjaśnimy sobie wszystko, a potem rozchodzimy się bez słowa. Nie próbuj mnie zatrzymywać.”
            Byłam okrutna. Wiedziałam, że moja kuzynka na pewno przejęła się moim zniknięciem i zarywała noce ze zmartwienia, a ja traktowałam ją jakby nic nie znaczyła. Inaczej jednak nie dałaby mi spokoju, namawiała do powrotu, a ja nie mogłam zostawić mojego nowego życia i tak po prostu, po pół roku wrócić do tego wszystkiego. Zachciało mi się płakać, ale musiałam być silna. Sama sobie to wszystko zgotowałam.
            „Zgoda. W takim razie do zobaczenia.”
            Znałam ją na tyle dobrze, że wiedziałam, że coś uknuła i będzie kombinować. Postanowiłam być jednak równie uparta, co ona, więc szykowało się ciekawe starcie.
            „Tylko nikomu nic nie mów. Do zobaczenia.”
            Szybko wyłączyłam komputer i pędem pobiegłam do wind, żeby jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.
- Amy? – usłyszałam znajomy głos, gdy wysiadłam na odpowiednim piętrze.
            Cholera.
* * * *
            Oczami Justina…
            Po skończonej próbie poszedłem do pokoju Amandy, ale nikt mi nie otworzył, więc pomyślałem, że może zeszła już na kolację. Zauważyłem ją przy windach.
- Amy?
            Lekko się wzdrygnęła i powoli obróciła w moją stronę. Na jej twarzy malowało się zmieszanie, jakbym właśnie złapał ją na gorącym uczynku.
- Wszystko w porządku? – zapytałem niepewnie.
- Tak, tak – zapewniła szybko. – Myślałam, że wrócę przed tobą – dodała tytułem wyjaśnienia.
- Wiedziałem, że będziesz się nudzić. Nie powinienem cię zostawiać – mruknąłem, złoszcząc się na samego siebie. Obiecałem sobie, że jeśli uda mi się ją tutaj zabrać to zrobię wszystko, żeby był to najlepszy wyjazd w jej życiu.
- Wcale nie – zaprzeczyła. – Niedawno dopiero wstałam i postanowiłam się trochę rozejrzeć. Myślałam nad pójściem na siłownie i sprawdzałam czy tutaj takowa jest – oznajmiła. Jakoś nie potrafiłem wyobrazić jej sobie na siłowni. Wydawała się taka drobna i krucha. – Po za tym, przestań się tak mną przejmować, nie mam pięciu lat i umiem o siebie zadbać. Pamiętaj, że jesteś tu służbowo i czułabym się naprawdę źle, wiedząc, że odciągam cię od obowiązków – dodała poważnym tonem. Była taka kochana. Mój mały aniołek.
- Idziemy na kolację? – zaproponowałem, na co ochoczo pokiwała głową.
- Na samą myśl o ćwiczeniu strasznie zgłodniałam – zaśmiała się melodyjnie, po czym wróciła pod windy, a ja podążyłem za nią ochoczo, uśmiechając się szeroko.
* * * *
Ta-dam! Przepraszam za spóźnienie, ale naprawdę nie wyrobiłam. Ale pomyślicie, że teraz bliżej już do kolejnego, gdyż czternastka pojawi się w piątek :) No i ta jakże ważna scena została przesunięta do następnego rozdziału, bo tu już jej nie zmieściłam, ale to nie to co myślicie ;P Zaskoczeni takim obrotem spraw? :D 
Dziękuję za Wasze komentarze! 
Uwielbiam Was, jesteście wspaniali <3 
Czytasz=Komentujesz
Pozdrawiam ;**

10 komentarzy:

  1. ba, bardzo zaskoczeni:) fajnie że kolejny już w piątek, ogólnie fajnie że dodajesz częściej rozdziały . uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Właśnie skończyłam czytać.:D
    Zawsze zostawiasz ogromny niedosyt! Mam już własne przypuszczenia co będzie dalej :)
    Niecierpliwie czekam na nn:)
    Zuzia119

    OdpowiedzUsuń
  3. Hdjjdsnjshak ♥.♥ Cudo, no po prostu cudo *_* /A.
    [http://my-private-diary-number-489.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest strasznie wciągające ; ) Czekam na nowy .;]

    OdpowiedzUsuń
  5. super :))). czekam na nn / laura.

    OdpowiedzUsuń
  6. O masakra! Amy postanawia wrócić na chwilkę do dawnego życia. Boję się, że Justin ją zdemaskuje jak będzie się przebierała, albo ją drowie i będzie chciał przedstawić swoją ex Amy... Dobra za dużo gadam. Proszę szybko dodaj nowy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Mój mały aniołek" - padłam :D. Pewnie Cherry sama się wkopała z tym spotkanie - zostanie zdemaskowana czy coś. Nie wiem, jak doczekam do piątku. Pozdrawiam ;*
    Patiiiii

    OdpowiedzUsuń
  8. Boskie:)))) ciekawe co tamta zrobi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. AAAAA!!! Jaka ja byłam głupia, że tak długo nie czytałam bloga -.-' Chociaż z drugiej strony nie musiałam czekać, aż dodasz kolejny rozdział ;3
    Jejku... ale się cieszę!! I już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ^^ Świetnie piszesz :) Na urodziny możesz mi sprawić wersję książkową Twojego opowiadania :D Ale to by był super prezent!!
    A co do rozdziału.. to sądzę, że powalającym tekstem roku jest - "Mój mały aniołek". Hahah :D Aż poplułam mój monitor ze śmiechu :)CUUUDO <3 <3
    Czekam, czekam, czekam *.*
    Dziania

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam, czekam i nie mogę się doczekać !:D
    Zuzia119

    OdpowiedzUsuń