piątek, 26 kwietnia 2013

[12] "Najwspanialszy świąteczny prezent."

EDIT 3.05.13 - PRZEPRASZAM! Ale dzisiaj nie będzie rozdziału, bo zwyczajnie nie wyrobiłam, a nie chcę na szybko pisać jakiegoś gniota :c Mam komputer w naprawie i mogę korzystać tylko z komputera mojego brata, a on nie jest zbyt łaskawy, więc naprawdę nie miałam jak pisać. Obiecuję, że do niedzieli Wam do wynagrodzę! <3 

Rozdział 12 „Najwspanialszy świąteczny prezent.”
            Oczami Cherry…
            Wigilia naprawdę nam się udała. Chociaż sama nie pamiętałam jak powinny wyglądać święta i nie miałam pewności czy nasze były odpowiednie, to na sto procent nie miałam powodów do narzekań. Wszyscy byliśmy w radosnych nastrojach, a atmosfera wokół była po prostu rodzinna. Wybraliśmy się nawet razem do kościoła.     
            Nacieszyliśmy się swoją obecnością, a Andy wręcz szalał z radości, gdy odpakował swoje prezenty. Na ten widok serce skakało mi z zadowolenia, a całe ciało zdawało się być wypełnione tą niezwykłą „magią świąt”, która wcześniej zdawała się dla mnie nie istnieć. Wszystko było wręcz cudowne, prawie jak z bajki.
            W pierwsze święto poznałam Vanessę, dziewczynę Lucasa. Była śliczna i kochana, od razu zrozumiałam dlaczego spodobała się mojemu przyjacielowi. Jego młodszy brat też od razu ją polubił, więc spędziliśmy bardzo miłe popołudnie, ubarwione zimowym spacerem i lepieniem bałwana. Wszystko było tak idealne, że nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że to kiedyś może się skończyć.
            Dzisiaj Lucky wbrew wcześniejszym planom, które zakładały poznanie Cassie i Justina, zabierał Andrew do swojej ukochanej, a ja miałam spędzić przyjemny dzień w towarzystwie przyjaciół. Byłam pewna, że będzie miał jeszcze mnóstwo okazji, żeby poznać moich zwariowanych towarzyszy, a nie chciałam mu odbierać możliwości spędzenia pierwszych świąt z dziewczyną.
            Podgrzewałam właśnie zupę, domyślając się, że jedzenie będzie pierwszą rzeczą, o którą poproszą moi goście. Dwa małe głodomory. Mieli spusty jak małe dinozaury i dziwię się, że ich rodzice nadążali z wyżywieniem ich.
            Ding dong.
            Podeszłam do drzwi i wpuściłam przyjaciół do środka.
- Zobacz, Mikołaj coś dla ciebie u mnie zostawił – zaświergotała z podekscytowaniem Cassie, podając mi drobny pakunek.
- Też miło cię widzieć – rzuciłam rozbawiona, odkładając prezent na bok i mocno ją przytulając. Widziałam jak Justin rozgląda się dookoła, marszcząc śmiesznie nos. Od razu domyśliłam się o co chodzi. – Obiad już prawie gotowy – oznajmiłam, powstrzymując śmiech. – Rozbierzcie się i siadajcie.
            Szatyn wreszcie się otrząsnął i spojrzał na mnie z udawanym oburzeniem.
- Nie przyszedłem tu dla jedzenia – fuknął. Już chciałam coś powiedzieć, ale szybko dodał. – Choć przyznam, że całkiem nieźle gotujesz – obronił się przed moją słowną docinkom  – A po za tym, hej! Ze mną się nie przywitasz? – spytał, udając obrażonego.
- Oj no, wybacz – przeprosiłam go, a on teatralnie nachylił się i poklepał palcem swój policzek. Powstrzymałam się od wywrócenia oczami i również do niego zbliżyłam. – Po moim trupie, Bieber – mruknęłam mu do ucha, na co otworzył szerzej oczy. – A teraz siadaj do stołu i nie marudź – dodałam już głośniej.
            Po obiedzie, rozsiedliśmy się z kubkami gorącej czekolady na dywanie w saloniku, a w tle leciały najpopularniejsze kolędy i piosenki świąteczne. Atmosfera była wesoła i radosna, a mieszkanie wyglądało idealnie w świątecznych dekoracjach przygotowanych przez moich towarzyszy. Dopiero zaczęło nam się wolne, a już planowaliśmy jak spędzić następne ferie.
- Pojechałbym na snowboard – stwierdził ciemnooki. Pokiwałam energicznie głową.
- A ja na narty – wtrąciłam, myśląc o całodziennym śmiganiu po stoku. Zauważyłam, że szatynka rozgląda się nerwowo po pokoju. – A ty o co tym myślisz? – zwróciłam się do niej.
- Ja? No może być, ale wolałabym pojechać gdzieś, gdzie jest ciepło – wyjaśniła, śmiejąc się nerwowo.
- Cassie? – Spojrzałam na nią znacząco.
- Dobra, powiem to. Nigdy nie jeździłam na nartach. Ani na snowboardzie! – wyrzuciła w końcu. Wymieniliśmy z Justinem porozumiewawcze spojrzenia. – Nie patrzcie tak – jęknęła.
- Serio nigdy nawet nie próbowałaś? – upewnił się ciemnowłosy.
-  Jakoś nie był okazji – burknęła w odpowiedzi dziewczyna.
- Nie masz się czego wstydzić – uspokoiłam ją. – Każdy z nas ma jakieś drobne sekreciki, dotyczące czegoś, czego nie robił. Prawda, Justin?
- Och, tak.
- W takim razie jaki jest twój? – zainteresowała się od razu Cassandra.
- Em… Nie wiem, robiłem naprawdę dużo rzeczy – wykręcał się.
- Ściemniasz – syknęłam. – Dobra, to ja będę pierwsza. Nigdy nie widziałam żadnej części „Gwiezdnych Wojen” – wyznałam, spuszczając wzrok.
- Żartujesz? Dziewczyno to klasyka! – oburzył się chłopak, na co tylko pokazałam mu język.
- Poczekaj, aż dobierzemy się do twoich tajemnic – ostrzegłam go. Przez chwilę próbowałam sobie przypomnieć czy wiem o czymś, czego mógłby się wstydzić, ale jak na złość, nie mogłam sobie niczego takiego przypomnieć.
- Nie mam nic do ukrycia – odparł pewnie, uśmiechając się z wyższością. Strasznie mnie korciło, żeby utrzeć mu tego zadartego nosa.
- Hej, przeczytałeś w końcu tą lekturę, którą omawiamy na angielskim? – przypomniało mi się nagle. Spuścił wzrok. Trafiony, zatopiony. – Wypożyczyłeś ją chociaż? – Głucha cisza. – Wiesz w ogóle, że w szkole jest coś takiego jak biblioteka, prawda?
- Jasne, że tak – obruszył się. – Tylko nie często tam bywam.
- Kiedy ostatnio? – wtrąciła szatynka. Patrzyłam na niego z wyczekiwaniem.
- Nigdy – bąknął ledwo słyszalnie i niewyraźnie.
- Nigdy w naszej szkole czy nigdy w życiu? – zapytałam, powstrzymując śmiech.
- Nigdy-nigdy – wymamrotał zażenowany. Czy ja dobrze usłyszałam?
- Nie gadaj! – pisnęła moja przyjaciółka.
- Właśnie mówię! – uniósł się, a ja ze śmiechem obserwowałam jak robi się cały czerwony. Dziwny człowiek. Pytanie o jego życie seksualne było dla niego zabawne, ale czytanie książek to temat tabu.
            Faceci.
- Jak to możliwe? – dopytywałam, a mój głos był mieszaniną rozbawienia i niedowierzania.
- Jakoś nie było okazji – burknął tylko.
- Ale… Przecież chodziłeś kiedyś do normalnej szkoły… Rozumiem, że teraz, kiedy masz tyle obowiązków, ale jako zwykły dzieciak chyba nie miałeś wyboru, gdy przerabialiście coś na lekcjach – mówiła brązowooka.
- Od początku miałem na pieńku z bibliotekarką, bo biegałem i krzyczałem na korytarzu, więc wypożyczali mi wszystko koledzy. Część książek posiadali też moi dziadkowie – wyjaśnił, biorąc głęboki wdech i próbując ukryć zawstydzenie.
- Bałwan – rzuciłam, na co pokazał mi język.
- Hej! Mam genialny pomysł! – krzyknęła Cassie, że aż się wzdrygnęłam. Spojrzałam na nią niepewnie. Jej pomysły nie zawsze były tak genialne, jak jej się zdawało. – Zróbmy po kolei każdą z tych rzeczy, której jedno z nas nie robiło – paplała, uznając nasze milczenie za pozwolenie. – Nie mówię, że teraz, ale jak wrócimy do szkoły to możemy iść do biblioteki, w jakiś weekend zrobimy maraton „Gwiezdnych Wojen”, a w ferie możemy pojechać na parę dni w góry i nauczycie mnie jeździć – zaproponowała, uśmiechając się z zadowoleniem. W sumie to nie był taki zły plan, chociaż nie byłam przekonana do tego wyjazdu. Przebywanie przez całą dobę w pobliżu Biebera mogło się dla mnie źle skończyć.
- Ty, to jest nawet dobre – stwierdził Justin, zanim zdążyłam się nad tym zastanowić. – No, może prócz tej biblioteki, ale jestem w stanie się poświęcić – dodał nieco niechętnie.
- O jacie, wielki Justin Bieber tak się dla nas poświęca, chyba zacznę oddawać ci pokłony – zażartowałam, za co zaczął mnie łaskotać.
- Bieber! Przestań! – pisnęłam.
- To bądź milsza! – zażądał, jeszcze bardziej mnie męcząc.
- Dobra! – poddałam się w końcu, a on dał mi spokój. – Nienawidzę cię – mruknęłam pod nosem.
- Słyszałem.
- I dobrze – powiedziałam już głośniej.
            Później trochę pograliśmy w karty, ale skończyło na tym, że zaczęliśmy się kłócić, bo każde uważało, że ktoś oszukuje. Cassandra wpadła na kolejny świetny pomysł i postanowiliśmy rozpakować upominki, którymi wzajemnie się obdarowaliśmy. Pierwsza, oczywiście, rozerwała swój prezent moja przyjaciółka. Była strasznie niecierpliwa, ale przy tym podekscytowana jak dziecko, co wydawało mi się naprawdę urocze.
- Co dostałaś? – spytałam, czując, że udziela mi się jej entuzjazm. Podała mi płaskie, kwadratowe pudełko, a ja wytrzeszczyłam oczy, po czym wybuchłam śmiechem. – Serio, Bieber? Dałeś jej na prezent własną płytę? A co ja dostanę? Koszulkę z twoją podobizną? – naigrywałam się, rozbawiona. Szatyn się naburmuszył, a ciemnooka zdawał się być lekko zakłopotana.
- Amy, ja go o to poprosiłam – wydukała po chwili.
- Co? – wydusiłam, opanowując wreszcie śmiech.
- To co słyszałaś – mruknęła.
- Wow, nie wiedziałam, że jesteś jego cichą wielbicielką – bąknęłam, uśmiechając się do niej nieco zgryźliwie. Oczywiście, były to tylko przyjacielskie docinki. Akceptowałam moich przyjaciół ze wszystkimi wadami i upodobaniami, bo tak samo oni zaakceptowali mnie.
- Zawsze go lubiłam. Musiałam wykorzystać okazję, bo od kogo mogę dostać wersję deluxe i to z dedykacją, jak nie od niego samego? – wyjaśniła pogodnie. – Twoja kolei – dodała, patrząc znacząco na Justina, który od razu wziął od niej paczkę. Pewnym ruchem rozerwał opakowanie i zaczął bacznie oglądać jej zawartość. Okazało się, że była to czarna bluza z wielkim, białym napisem „SWAG”.
- O rany, to takie… w moim stylu  - powiedział po chwili z wielkim uśmiechem przyklejonym do twarzy. – Wiesz jak trafić w czyjś gust – pochwalił ją. Dziewczyna wyglądała jakby zaraz miała pęknąć z dumy i nie kryła swojej radości.
- Ciebie nie trudno przejrzeć – wtrąciłam.
- To ciekawe co dostanę od ciebie? – odparł, patrząc na mnie podejrzliwie.
- Teraz jej kolei – upomniała go moja przyjaciółka. Wzięłam małe opakowanie i delikatnie je rozpakowałam. Moim oczom ukazał się śliczny zegarek w pięknym odcieniu mięty. Wydawał się być kosztowny i ekstrawagancki. – Może wreszcie autobusy przestaną ci uciekać – zaśmiała się pogodnie.
- Na to akurat bym nie liczyła, ale na pewno mi się przyda. Jest cudny, dziękuję – pisnęłam i mocno ją uściskałam. Po chwili zaczęłam baczniej przyglądać się mojemu nowemu cacku i dostrzegłam przyczepioną do niego karteczkę.
            Drugi prezent jest za choinką. Odpakuj go jak już będziesz sama.
                                                                                              - całusy C.
            Szybko schowałam liścik do opakowania i podałam Justinowi prezent ode mnie. Spojrzał na mnie tak podejrzliwie, jakby sądził, że w środku jest coś pokroju bomby atomowej. Jego mina tak mnie rozbawiła, że aż zakrztusiłam się śmiechem.
- Nie umrzesz od tego – zapewniłam go, powstrzymując rozbawienie. – Musisz tylko wiedzieć, że może nie jest to najdroższy prezent świata, ale nie dlatego, że szkoda mi było pieniędzy. Po prostu ty i tak już wszystko masz, więc postawiłam na coś bardziej od serca – wyjaśniłam, a moje słowa wyraźnie go zaciekawiły, bo zaczął otwierać opakowanie z dużo większym entuzjazmem. Jego nie rozumiejąca mina rozbroiła mnie na łopatki.
            Nie wiedziałam, że srebrna płyta z napisem „Wesołych Świąt, Justin” może wydawać mu się czymś tak nietypowym i zagadkowym. Parsknęłam śmiechem.
- Może lepiej będzie jak obejrzysz to w domu – podpowiedziałam, uśmiechając się szeroko. Ciągle wpatrywał się w płytkę z konsternacją wymalowaną na twarzy. Wtedy tą cudowną chwilę przerwał dzwoniący telefon.
- Przepraszam, ale muszę odebrać – mruknął szatyn. Pokiwałyśmy ze zrozumieniem głową. […]
            Okazało się, że Justin musiał wracać, bo jego menadżer go potrzebował. Rozumiałam to, bo przecież jego praca nie pozwala mu na przerwy, ale i tak było mi trochę przykro, że nie zdążyliśmy zrobić wszystkiego czego zaplanowaliśmy. Pogadałam sobie jeszcze trochę z Cassie, pośmiałyśmy się i pożartowałyśmy, ale dziewczynie zachciało się wypytywać o moje dawne życie. Nie pytała o jakieś prywatne informacje, chciała tylko usłyszeć o kilku sytuacjach z Panem Gwiazdą. Nie łatwo było mi wracać do tych wspomnień, ale przełamałam się i opowiedziałam jej kilka naszych kłótni z samych początków naszej znajomości, o burzy, przez którą musieliśmy zostać na noc w szkole oraz o wyjeździe do Włoch. Pominęłam może niektóre szczegóły, które wydawały mi się zbyt krępujące, ale ani razu nie skłamałam.
            Ciemnooka słuchała mnie z zafascynowaniem, wtrącając jakieś zabawne, a czasami nawet zgryźliwe komentarze, ale wiedziałam, że nie robi tego złośliwie. W końcu jednak i ona musiała wracać, a ja na chwilę zostałam sama. Posprzątałam i włączyłam telewizor, gdzie akurat leciał „Kevin sam w domu”. Niedługo później wrócił Lucas z Andrew i spędziliśmy razem przyjemny, rodzinny wieczór. Uwielbiałam ich i cieszyłam się każdą chwilą. W dodatku odkąd Lucky zaczął spotykać się z Vanessą, cały czas się uśmiechał. Radość wręcz z niego promieniowała i udzielało się to każdemu w pobliżu kilometra. Chciałam korzystać z tej sielanki póki mogłam. […]
            Dwa dni przed sylwestrem ogarniałam wszystko do szkoły, podczas gdy moi współlokatorzy wybyli, żeby spędzić ze sobą męskie popołudnie. Dziwnie to brzmi, zważywszy, że jeden z nich niedługo skończy cztery latka.
            Szczerze powiedziawszy to wolne zaczęło mnie nudzić. Nie pracowałam, bo do nowego roku kawiarnia była zamknięta, a w domu nie było zupełnie nic do roboty. Nie musiałam gotować, bo zostało nam mnóstwo jedzenia ze świąt. Mieszkanie wręcz lśniło czystością, a wszystkie zadania już niemal skończyłam.
            Po obiedzie Lucas oznajmił, że idzie się spotkać ze swoją dziewczyną. Zostałam sama z małym, który zajął się swoim nowym nabytkiem – torem wyścigowym dla ulubionych samochodzików. Postanowiłam w końcu dokończyć „List w butelce” i czytanie całkowicie mnie pochłonęło.           
            Na przedostatniej stronie, gdy cała zalewałam się łzami z powodu obrotu wydarzeń, rozległ się dzwonek do drzwi. Zdziwiona powoli poczłapałam pod drzwi i wyjrzałam przez oczko.
- Andy, wpuść ich do środka, bo ja muszę do łazienki – poinstruowałam malucha i pognałam ubrać kontakty. Nienawidziłam niezapowiedzianych wizyt, ale przyznam, że ta, gdzieś w głębi ducha mnie ucieszyła.
            Wróciłam do dużego pokoju, gdzie czekała na mnie trójka gości. Jeden od razu wziął mnie w ramiona i zakręcił kilka razy wokół własnej osi, co mocno mnie zaskoczyło.
- A za co to? – zapytałam, śmiejąc się jak nienormalna.
- Za najwspanialszy świąteczny prezent – odparł, uśmiechając się szczerze.
- Zawsze do usług – odparłam, zadowolona, że mu się spodobało. Pozostała dwójka przybyszy zdecydowanie bardziej interesowała się moim współlokatorem niż mną, ale i tak porwałam ich w objęcia. – Och, stęskniłam się za wami, łobuziaki – rzuciłam, tuląc Jazmyn i Jaxona. Andy był przeszczęśliwy, że jego przyjaciele wreszcie go odwiedzili i od razu zaciągnął ich do zabawy.
- Przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale… - zaczął się tłumaczyć.
- Ciii, cieszę się, że jesteś – przerwałam. – Umierałam z nudów. Młody zresztą też.
- Zawsze do usług – powtórzył mojej słowa, na co odpowiedziałam kolejnym uśmiechem. – Ale teraz czas, żebym wreszcie wykorzystał swój prezent – dodał tajemniczo, a w jego oczach pojawiły się radosne iskierki. Czułam, że moje serce przyspiesza swój bieg. Wiedziałam, że coś wymyślił i wcale nie byłam pewna czy mi się to spodoba.
* * * *
Rany, byłam pewna, że nie dam rady. Strasznie ciężko pisało mi się końcówkę i wiem, że jest strasznie nudna, ale obiecuję, że od następnego zacznie się akcja. Tak w ogóle to w następnym opisuję najważniejszy moment jak do tej pory, więc mam nadzieję, że tego nie zepsuję... Mam teraz sporo wolnego, bo zaczynają się matury, więc postaram się napisać coś na zapas. A następny jak zwykle w piątek. Częściej nie dam rady, wybaczcie ;c
Dziękuję za wszystkie komentarze, kocham Was mocno! 
Jak się podoba nowy szablon? 
Jak myślicie, co wymyślił Justin? :D
Czytasz = Komentujesz
Pozdrawiam ;** 

10 komentarzy:

  1. A ona otworzyła prezent ten co był za choinka ? I jaki prezent dostała od Justina ? Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie strasznie histeryzujesz :D Nie wiem jak w życiu innych czytelników, ale w moim sporo się dzieje i dobrze tak dla odmiany poczytać o czymś sielankowym. Kocham to *,* [http://my-private-diary-number-489.blogspot.com/] A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohh...świetny rozdział. Nie mogę doczekać się następnego ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Ale ta Cassie to ma naprawdę zwariowane pomysły. :D No właśnie, kiedy ona otworzy ten prezent co jest za choinką? Ciekawa jestem co tam jest, no i jestem również ciekawa prezentu Justina dla Amy. Do głowy przychodzą mi różne rzeczy, ale wolę o nich nie pisać, bo to jest raczej niestosowne. Zawsze mam jakieś zboczone skojarzenia, lol. Po tym co napisałaś pod rozdziałem, że w następnym rozdziale ma się wydarzyć najważniejszy moment, jak do tej pory, to wnioskuję, że Justin ma odkryć tajemnicę Amy, czy co? Kurde, ale mnie nakręciłaś na nowy rozdział. Nie wiem, czy wytrzymam do następnego rozdziału. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy szablon jest cudowny <3.
    To ja pobiłam wszystkich, bo ani nie oglądałam "Gwiezdnych wojen", ani nigdy nie jeździłam na snowboardzie lub nartach ;)
    Hmm, przychodzi mi kilka pomysłów, ale może nie będę ich tutaj wypisywać, bo umrzesz ze śmiechu :D. Poza tym, jak sądzę, ta ważna rzecz w następnym rozdziale, to to, że Cherry wyjawi swój sekret Justinowi? Oby tak było.
    Pozdrawiam :*
    Patiiiii

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej:)
    Jak zwykle świetny rozdział, jestem bardzo ciekawa kolejnego!
    Informuj mnie na gg jeżeli możesz :
    5154651
    Pozdrawiam zuzia119

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś naprawdę światna! Nie wiem co mam pisac w komentarzach, ale chcę żebys wiedziała, że Cię uwielbiam, mimo tego, że nie zawsze skomentuje rozdział, choć staram się to robić na bieżąco. Czekam na nn:* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak najszybciej chcę się dowiedzieć, o co chodzi z tymi prezentami!!! Co Amy otrzymała od Cassie i co dostał Justin?? :)
    ~AN

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś cudowna! Ale Ty o tym wiesz, bo mówiłam Ci to wiele razy, tylko pod innym nickiem. :) Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Sielanka;) tylko mnie zastanawia co jest na tej płycie i w prezencie za choinką. Czekam z niecierpliwością na dalszy bieg wydarzeń :)
    Gardena

    OdpowiedzUsuń